2017.05.25 Dwudniowa wycieczka do Lichenia przez Nieborów, Niepokalanów, Żelazową Wolę i Sromów
- Szczegóły
- Kategoria: Archiwum
- Opublikowano: czwartek, 25, maj 2017 07:27
- Odsłony: 933
W weekend 20-21 maja 2017 r. Gminny Ośrodek Kultury i Turystyki w Dorohusku był organizatorem kolejnej tradycyjnej już majowej wycieczki do Lichenia przez Nieborów, Niepokalanów, Żelazową Wolę i Sromów. Wyjazdy te zapoczątkowane zostały od chwili utworzenia naszego ośrodka, w kwietniu 1999 r. i kontynuowane są rokrocznie do dnia dzisiejszego.
Przez pierwszych pięć lat, do 2003 r. trasa przeważnie wiodła przez Warszawę i Niepokalanów, a od 2004 r. po drodze zwiedzamy co raz to inne miasta, miejsca warte zobaczenia. W tegorocznej wycieczce udział wzięło blisko 60 osób, oprócz mieszkańców naszej gminy chęć wyjazdu zadeklarowały osoby z gmin: Białopole, Dubienka, Kamień, Ruda Huta, z gminy i miasta Chełma. Po raz kolejny skorzystaliśmy też z niezawodnego przewoźnika, firmy „Transway" z Hrubieszowa, a za kierownicą autokaru „Man" zasiedli Marcin Przybik i Michał Panasiewicz. W tym miejscu musimy dodać, że z zapytaniem ofertowym na cenę przejechanego 1 km na ten wyjazd zwróciliśmy się po raz drugi w roku bieżącym także do naszego przewoźnika z Dorohuska, Jana Koguciuka, właściciela Przedsiębiorstwa Transportowo-Usługowego „Gran-Sped", który nie raczył nawet odpowiedzieć, nie tylko w wyznaczonym terminie, ale nas zignorował i wogóle nie odpowiedział. Z Chełma wyjechaliśmy w sobotę 2017 r. o godz. 5.00 rano, by do Nieborowa, oczywiście z postojami dotrzeć tuż przed godz. 10.00, gdzie czekał na nas już przewodnik Eligiusz Pietrucha. Zwiedzanie zaczęliśmy oczywiście od manufaktury Majoliki, którą wraz z „Rzeźbiarnią" utworzył w roku 1881 Michał Piotr Radziwiłł. Manufaktura działała bardzo prężnie do roku 1885. Rok później nastąpiło załamanie produkcji, spowodowane mniejszym zainteresowaniem wyrobami tego typu. Książę odsprzedał wszystko Stanisławowi Thiele, który prowadził produkcję już na własną rękę do roku 1897. W latach 1903-1906 manufakturę reaktywował Stanisław Jagmin, który zaczął produkować tutaj ceramikę opartą na wzorach prasłowiańskich i celtyckich. W późniejszym okresie powstawały w niej wyroby secesyjne. W roku 1982 ponownie uruchomiono wytwórnię. Pierwszą kierowniczką „nowej manufaktury" została malarka Teresa Szałowska (1982-1987). W 1985 roku otwarto stałą wystawę mebli i majoliki artystycznej, gdzie obejrzeć można historię powstania przedsięwzięcia, pokaz wyrobów, oraz ich produkcję, fotografie, filmiki i wiele innych.
Z manufaktury udaliśmy się do pałacu. Już w średniowieczu istniał tu dwór drewniany, zastąpiony w XVI stuleciu okazalszym, gotycko-renesansowym. W latach 1690-1696 wzniesiona została obecna rezydencja za sprawą ówczesnego arcybiskupa gnieźnieńskiego Michała Radziejowskiego, na terenie dóbr prymasowskich, zakupionych od Nieborowskich, do których wcześniej należała miejscowość. Pałac został zaprojektowany przez najlepszego architekta tej doby, Tylmana z Gameren. Barokowy, piętrowy gmach nakryto wysokim, łamanym dachem, a od strony dziedzińca, po bokach stanęły wieże. Pałac otoczył rozległy park geometryczny w stylu francuskim. Po 1945 r. pałac w Nieborowie, oraz park romantyczny w Arkadii przejęte zostały przez państwo i stały się oddziałami Muzeum Narodowego w Warszawie. Pałac jest budowlą dwukondygnacyjną, z piętrem w mansardzie, pochodzącym z przebudowy w roku 1922. Wzniesiony został na planie prostokąta, z dwiema narożnymi wieżami od strony północnej. Wieże zdobią boniowania, pilastry, gzymsy i blendy. Kryte są hełmami barokowymi. Elewacje południowa i północna posiadają pozorne ryzality na osi, dzielone gzymsem po bokach. Ryzality zawierają tympanony z płaskorzeźbami stiukowymi i kartuszami herbowymi. Środkowa część budynku z sienią na osi, jest jedyną pozostałością po dawnym dworze z XVI wieku. Budowla posiada dwutraktowy układ wnętrza. Pałac poszczycić się może cennym wyposażeniem. Od razu po wejściu, w sieni oglądać można kopie znanych rzeźb, Głowę Niobe i Biust Rzymianki, oraz unikalny reflektor teatralny z XVIII wieku. Do sieni prowadzą cztery portale z piaskowca. Na lewo znajduje się główna klatka schodowa, której ściany i sufit kryją błękitne płytki holenderskie. Na ścianie portrety: Stanisława Augusta Poniatowskiego, hetmana Stefana Czarnieckiego, Jana III Sobieskiego i inne. Schody prowadzą na I piętro, gdzie znajduje się reprezentacyjna Sala Biała z dekoracją stiukową, dawniej pełniąca funkcje sali balowej i kaplicy. W jednym z narożników znajduje się kopia rzeźby św. Cecylii. Obok położony jest klasycystyczny Gabinet Żółty z ciekawym eksponatem, szklaną harmonijką. Dalej sypialnia z portretami Radziwiłłów, oraz zestawem mebli. Biblioteka pałacowa zawiera około 12 tysięcy tomów w stylowych oprawach. Innym cennym wyposażeniem tej sali są dwa globusy z XVII wieku na postumentach. Nabyte zostały w roku 1805 od Ludwika XVIII, późniejszego króla Francji.
W Małej Jadalni uwagę zwracają meble z przełomu XVIII i XIX stulecia, oraz cykl portretów królów polskich, autorstwa Bacciarellego. Kolejną ciekawą salą jest rokokowy Gabinet Czerwony, powstały podczas przebudowy w latach 1766-1768, dokonanej przez Michała Kazimierza Ogińskiego. Jego głównym elementem jest portret Anny Orzelskiej, nieślubnej córki króla Augusta II i Henryki Renard. Wyposażenie sali stanowią meble francuskie. Na piętrze oglądać można również: Sypialnię Wojewody, Sypialnię Księstwa, oraz Buduar i Gabinet Zielony, umiejscowione w wieżach. Pałac nieborowski otacza imponujące założenie parkowe. Składa się ono z dwóch części: parku krajobrazowego projektu Tylmana z Gameren, oraz położonego na osi pałacu, prostokątnego ogrodu w stylu francuskim, wzorowanego na Wersalu. Przez środek ogrodu biegnie aleja lipowa, która prowadzi od pałacu do tzw. „aha", zwężonego prześwitu na końcu alei, dającego wrażenie, że park jest dłuższy, niż w rzeczywistości. Po bokach alei znajdują się szpalery, a przy samym pałacu, w tzw. „salonie", geometryczne kwatery z kwietnikami. Park krajobrazowy ma kształt litery „L" i charakter luźno zwartego lasu. W północnej jego części znajduje się staw ze strumieniem. Rośnie tu unikatowy okaz roślinny, wolfia bezkorzeniowa, będąca najmniejszą rośliną kwiatową świata. W parku oglądać można lapidaria i rzeźby z różnych epok. Na szczególną uwagę zasługują: marmurowa płaskorzeźba „Porwanie Amfitrty przez Posejdona", kamienne figury i tzw. „baby", przywiezione w XIX wieku znad Morza Czarnego.
Po zrobieniu pamiątkowego, wspólnego zdjęcia na tle pałacu udaliśmy się autokarem do pobliskiej Arkadii.
W Arkadii nie ma żadnego zamku, pałacu, ani nawet dworu. Ma jednak wiele wspólnego i stanowi niejako jedność z Pałacem Radziwiłłów w pobliskim Nieborowie, z którego prowadzi zabytkowa aleja lipowa. Oba obiekty stanowią jedną placówkę muzealną. Park romantyczny w Arkadii należy do najlepiej zachowanych zespołów w Polsce. Park miał być miejscem spokojnym, samotnym i romantycznym. Nadano mu nazwę Arkadia, mitologicznej krainy szczęśliwości. Park o powierzchni 14,5 ha ma charakter leśny i wykorzystuje naturalne formy terenu. Rosną tu rodzime gatunki roślin, w tym pomnikowe okazy wiązów, topoli, lip. Ciekawe są takie gatunki runa leśnego, jak: jaskier kaszubski, zdrojówka rutewkowata, przytulia krzyżowa. Park posiada układ wodny ze stawem i dwiema wyspami, zasilanym rzeką Skierniewką. Charakterystyczne dla Arkadii są wzniesione tu budynki, oraz romantyczne ruiny: Świątynia Diany, Przybytek Arcykapłana (Łazienki), Dom Murgrabiego, Łuk Grecki, Domek Gotycki, Grota Sybilii, Akwedukt, Cyrk Rzymski (Karuzel) czy Grobowiec Złudzeń. Z Nieborowa przyjechaliśmy do Niepokalanowa, a tutaj niezwykle tłoczno, dużo pielgrzymów, w tym wiele dzieci komunijnych. Sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej i św. Maksymiliana Kolbego jest jednym z najnowszych w Polsce, a mimo to jednym z najpopularniejszych. Sprawia to przede wszystkim kult św. Maksymiliana, kanonizowanego w 1982 r. O tym, że Niepokalanów stał się ważnym miejscem pielgrzymkowym zadecydowały przede wszystkim wydarzenia wojenne. Aresztowany przez hitlerowców Maksymilian Kolbe zginął w Oświęcimiu, oddając swoje życie za życie innego więźnia. Jego bohaterstwo sprawiło, że kult św. Maksymiliana stał się po wojnie powszechny.
Obecnie pielgrzymki przyjeżdżają więc nie tylko do bazyliki Najświętszej Maryi Panny Wszechpośredniczki Łask, ale także by zobaczyć celę zakonną św. Maksymiliana. W podziemiach bazyliki i ołtarza polowego odbywają się pokazy ruchomej "Panoramy Tysiąclecia", mieliśmy okazję, by tylko zobaczyć jej fragment.
W 1998 roku prymas Józef Glemp uroczyście otworzył w Niepokalanowie Muzeum św. Maksymiliana. Ekspozycję tworzą głównie dokumenty i fotografie ukazujące życie i działalność Świętego Męczennika oraz zbiory pochodzące z misji. Niepokalanów ma także własną straż pożarną i muzeum strażackie. Znajduje się tu również pomnik Ojca Maksymiliana Kolbe.
Po krótkim odpoczynku, w upalne popołudnie wyruszyliśmy w drogę do Żelazowej Woli. Fryderyk Chopin urodził się w Żelazowej Woli, ale mieszkał w niej zaledwie kilka miesięcy. Muzeum w domu urodzenia kompozytora i park powstały dopiero w latach 30-tych XX wieku. Siedzibą muzeum jest zrekonstruowany dworek z końca XVIII w., miejsce urodzenia największego polskiego kompozytora, pianisty żyjącego w latach 1810-1849, Fryderyka Chopina.
Jako początek tego miejsca datuje się rok 1928, gdzie wykupiono oficynę dworską wraz z kilkoma hektarami ziemi, aby stworzyć tu miejsce kultu wielkiego kompozytora Fryderyka Chopina. Wówczas to w miejsce skromnej oficyny "wyczarowano" tzw. klasyczny polski dworek z podwyższonym i krytym gontem dachem i gankiem wspartym na kolumnach, do parku sprowadzono drzewa i krzewy z całej Polski, a do wnętrz dworku gromadzono XIX-wieczne meble, obrazy i pamiątki, które miały najgodniej reprezentować życie największego kompozytora. Tak powstał "dworek Chopina" na obraz i podobieństwo marzeń jego wielbicieli. Otwarto go w 1939 roku, wraz z parkiem przetrwał wojnę, chociaż Niemcy rozgrabili wyposażenie wnętrz, wraz z cennymi pamiątkami po kompozytorze.
Po wojnie zapadła decyzja o restaurowaniu dworku według obrazu z lat 30. Otwarto go ponownie w 1949 roku, w setną rocznicę śmierci kompozytora, a w 1951 wraz z parkiem przekazano Muzeum Narodowemu. W 1953 obiekt przeszedł pod opiekę Towarzystwa im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
W pierwotnych zamierzeniach z Żelazowej Woli mieliśmy udać się bezpośrednio do Lichenia. Jednak, na dwa dni przed naszym wyjazdem, Ryszard Turewicz zadzwonił i poprosił o dokładniejsze rozeznanie Muzeum Ludowego Szopek Ruchomych Rodziny Brzozowskich w Sromowie, zwłaszcza, że ta miejscowość znajduje się na trasie do Lichenia. Był to strzał w przysłowiową „10-tkę", po przybyciu do muzeum, czekały na nas niezwykłe atrakcje, które przedstawił nam członek tej utalentowanej rodziny, Wojciech Brzozowski.
Zobaczyliśmy Adama Małysza na żywo, gdy szybował nad zeskokami europejskich skoczni, kruchą postać Mistrza, wyczarowaną z kawałka drewna i ożywioną kolorowymi farbami. Życie drewnianemu Orłowi z Wisły dał człowiek niezwykły, obdarzony talentem rzeźbiarskim, Julian Brzozowski. Człowiek ten przez wiele lat siadywał zimowymi popołudniami w kuchni, obok żony krzątającej się przy obiedzie, i gawędząc z nią o troskach dnia codziennego, wyczarowywał z kawałków drewna rozmaite figurki. Przez lata poświęcone pasji nazbierało się tych drewnianych „cudeniek" ponad 600, a 400 z nich twórca wyposażył w mechanizmy umożliwiające ich poruszanie się. W muzeum ponadto spotkaliśmy się z peletonem ruchomych kolarzy, huzarami na koniach, weselnymi gośćmi w samym środku szalonej zabawy. W jednej z izb siedzące cztery gospodynie przędące na kołowrotkach, ich postacie należą do zbioru trzydziestu figur naturalnej wielkości, ubranych w oryginalne stroje ludowe.
W innych pawilonach zgromadzono ponad 30 zaprzęgów konnych. Zobaczyliśmy tutaj bryczki i wolanty, którymi bogatsi chłopi jeździli do kościoła i na wesela. Mogliśmy obejrzeć sanie i wozy chłopskie na drewnianych kołach. Są tu półkoszki, wasągi, wozy drabiniaste. Na ścianie wisiało 10 kompletów uprzęży końskich. Ciekawscy mogli włożyć dłoń w pysk konia i poczuć jego ścisk.
Przed przyjazdem do tego muzeum utworzonego i utrzymywanego wspólnymi siłami całej utalentowanej Rodziny, warto zapoznać się z historią członków rodu Brzozowskich i zobaczyć, że czas poświęcony pasji nie jest stracony i my wszyscy uznaliśmy, że zdecydowanie warto było tutaj przyjechać. Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć, wyjechaliśmy ze Sromowa w stronę Lichenia. Już w odległości kilkunastu kilometrów widać było kopułę bazyliki, największą świątynię w Polsce, powstałą w latach 1994-2004. Inicjatorem budowy był ks. Eugeniusz Makulski, a zaprojektowana została przez architekt Barbarę Bielecką z Gdyni, urodzoną 01.01.1931 r. w Chełmie. Świątynia w Licheniu, porównywalna z największymi budowlami sakralnymi naszego globu, ósma w Europie i dwunasta na świecie, istnieje dzięki ofiarności pielgrzymów, nie było bogatych sponsorów, ani dotacji rządowych. Cudzoziemcy odwiedzający Licheń są zdziwieni, że możliwe było wzniesienie tak pięknego obiektu, wyłącznie z ofiar zwykłych ludzi. Do kościoła prowadzą 33 stopnie nawiązujące do lat życia Jezusa Chrystusa na ziemi. W obiekcie znajduje się 365 okien oraz 52 otwory drzwiowe, co symbolizuje dni i tygodnie roku kalendarzowego oraz 12 kolumn, nawiązujących do dwunastu apostołów. Sanktuarium Maryjne w Licheniu, to miejsce spotkania z Chrystusem i Jego Matką, miejsce odrodzenia duchowego, ale również odpoczynku fizycznego, emocjonalnego, w samotności, czy w gronie rodziny, przyjaciół, czy razem ze współuczestnikami wycieczki, tak jak to było w naszym przypadku, zwłaszcza, że wiele osób, wybrało się z nami po raz pierwszy. Ważne jest to, by tutaj otworzyć się na miłość Boga, zaufać Mu i zaprosić Go do swojego życia. Należy też, ze wzruszającą prostotą wyrazić najszczersze i najgłębsze uczucia wdzięczności za wszystkie, jakże liczne łaski, które Najświętsza Panna wypraszała i stale wyprasza u naszego Ojca w niebie dla tych, którzy z ufnością klękają przed Jej cudownym wizerunkiem na wzgórzu Licheńskim. Zaraz po zakwaterowaniu, w większości w wilii „Krystyna" Państwa Krystyny i Mieczysława Ługowskich przy ul. Wesołej 19 i po sąsiedztwie, było dostatecznie dużo jeszcze czasu, by pójść do bazyliki, odmawiając najpierw modlitwę, by później i uczestniczyć jeszcze o godz. 21.00 w Apelu Maryjnym. Wiele osób wybrało się też do Kościoła Św. Doroty, a nawet weszło na Golgotę, inni zdecydowali się na relaks, bo zmęczenie dawało znać o sobie. W niedzielę 21 maja 2017 r. udaliśmy się tradycyjnie na poranną Mszę Świętą o godz. 6.00 w intencji zdrowia i dalszego błogosławieństwa dla nas, uczestników i naszych rodzin, podczas której uroczyście przywitano nas jako pierwszych, jako pielgrzymkę z Dorohuska, archidiecezja lubelska oraz pielgrzymkę z Końskowoli, też z archidiecezji lubelskiej. W niedzielę można było jeszcze np. odwiedzić apartamenty papieskie, kaplice: Św. Trójcy, bł. 108 Męczenników i Piety, 65-metrową dzwonnicę w której zawieszony jest dzwon Maryja Bogurodzica, dzwonnicę z trzema dzwonami odlanymi przez ludwisarnię Felczyńskich, wielu skorzystało też z wyjazdu windą na punkt widokowy wieży, z którego rozciąga się wspaniały pejzaż okolicznych lasów, jezior i pól, chociaż kilka osób wyruszyło pieszo. Ciekawe były spotkania z członkami orkiestr dętych, którzy w tych dniach zjechali się do Lichenia z całej Polski. Po zaopatrzeniu się w wodę święconą, zakupie pamiątek i zrobieniu grupowych zdjęć na tle Golgoty i Sanktuarium wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Każdy prawie pielgrzym odwiedza oddalony o 2 km od Sanktuarium las grąbliński. Dla osób, które przybywają do Lichenia pierwszy raz, a wśród naszych uczestników było ich wielu, Grąblin, jako miejsce objawień jest obowiązkowym przystankiem. Nie omijają go także i ci którzy Licheń już znają. Duże wrażenie robi przejście na kolanach w Kaplicy Białej, w której umieszczony jest kamień z wyrzeźbionymi śladami stóp, aby w ten sposób upamiętnić miejsce objawienia Matki Bożej.
Od marca 2009 r. w licheńskim Sanktuarium posługują siostry anuncjatki, które oprócz klasztorów we Francji mają klasztor w Belgii, na Kostaryce oraz pierwszy w Polsce, właśnie w Licheniu Kościół Matki Bożej 10 Cnót Ewangelicznych.
Trudno opisać wszystkie przeżycia duchowe, wrażenia z Lichenia, każdy z uczestników indywidualnie i na swój sposób odczuł to we własnym sercu, sumieniu, podobnie będzie i za rok. Opiekunami wycieczki byli Teresa Lewińska i Stefan Wojtaszuk, dzięki którym ukazała się ta fotorelacja.